Kawa - sam rytuał parzenia już uzależnia :)
Piękny słoneczny poranek. Nasi goście czekają na kawę. Taką naszą – „codzienną”. Dopóki chwytam za tygielek i nasypuję do niego kawy, rozmawiają swobodnie.
Ale jak zaczynam „tańczyć” z przyprawami w ręku, dosypując do kawy co nieco – milkną i obserwują. Delektują się już nie tylko myślą o kawie, ale widokiem przypraw... i tym „tańcem”… i ciszą. I nic nie trzeba mówić. Ale, że zawsze jednak chcemy trochę porozmawiać – to wstawiamy kawę na gaz
Do TYGIELKA wsypujemy zmieloną KAWĘ, lekko ją ubijając (dociskając). Posypujemy szczyptą KURKUMY, CYNAMONU i jeszcze mniejszą szczyptą pieprzu (dosłownie parę „okruszków” potęguje działanie kurkumy). Na końcu szczypta KARDAMONU. No i po zaparzeniu - kto lubi ten słodzi. Świeżo roztarte w moździerzu przyprawy będą miały intensywniejszy aromat. Jeśli macie zmielone gotowce – też będzie pachniało i przyniesie leczniczy efekt. Pewnie wiecie, że przyprawy mogą zneutralizować szkodliwe działanie kawy. Nie macie tygielka? Jeszcze lepiej. Ugotujcie kawę w garnku, w tej samej kolejności, wsypując składniki w 1-minutowych odstępach: WRZĄTEK, KAWA, KURKUMA, CYNAMON, KARDAMON, CUKIER. Delektujcie się.